Michaił Wasiliewicz Lewszenkow 

W 1940 r., w wieku 26 lat, Michaił Lewszenkow został wcielony do Armii Czerwonej. Jako jeniec radziecki trafił jesienią 1941 r. do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie. Tam wstąpił do organizacji ruchu oporu więźniów radzieckich. 

Michaił Lewszenkow dorastał w rodzinie chłopskiej w małej wiosce Carecze koło Pskowa w Rosji. Poświęcił się nauce i nauczaniu. W wieku 18 lat pracował już jako nauczyciel w wiejskiej szkole, gdzie został  dyrektorem. Jednocześnie ukończył kurs nauczycielski na uniwersytecie. Poznał swoją żonę i razem pracowali jako nauczyciele. W 1939 r., przyszła na świat ich córka. Jednak wojna zniszczyła domową sielankę. Zaledwie kilka tygodni po inwazji Niemiec na Związek Radziecki Michaił Lewszenkow dostał się do niemieckiej niewoli pod Mińskiem. 

W postępowaniu z jeńcami radzieckimi Wehrmacht świadomie łamał wszelkie międzynarodowe konwencje. Niezliczona ilość jeńców została zamordowana lub zagłodzona w obozach jenieckich za linią frontu. Michaił Lewszenkow przeszedł przez różne obozy, zanim został deportowany do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie w październiku 1941 r., razem z grupą 2 tys. jeńców radzieckich, gdzie mieli być  wykorzystywani do pracy przymusowej. Jednak SS zamknęło  mężczyzn w odgrodzonej części obozu i zmniejszyło ich racje żywnościowe. Co trzeci zmarł z głodu lub choroby w ciągu kolejnych sześciu miesięcy. 

Michaił Lewszenkow przeżył tę pierwszą zimę w Buchenwaldzie. Od 1942 r. musiał pracować w kamieniołomie, a następnie w zakładzie stolarskim oraz jako sanitariusz. Brał udział w zakładaniu tajnej organizacji ruchu oporu więźniów sowieckich. Do jego zadań należało zbieranie informacji i opieka nad młodymi jeńcami radzieckimi osadzonymi w obozie. Wraz z innymi więźniami uczył czytać i pisać chłopców, z których niewielu chodziło wcześniej do szkoły. Tajne koncerty czy turnieje szachowe pomagały im zachować wolę życia, mimo nieprzyjaznych warunków panujących w obozie koncentracyjnym. 

Michaił Lewszenkow zdołał uciec podczas marszu śmierci w kwietniu 1945 r. Powrót do domu odnotował w swoim dzienniku: „Na starych ścieżkach. Do domu wróciłem 1 grudnia 1945 r. Ileż to radości, a ile smutku”. Jego wieś została zniszczona przez niemieckich okupantów, dwaj bracia zginęli jako żołnierze, a żona zmarła na gruźlicę. Zastał rodziców i córkę w szałasie, który sami zbudowali. Michaił Lewszenkow pozostał wierny swojej pasji i aż do emerytury pracował ponownie jako nauczyciel. 

Animacja jest rezultatem współpracy z St. Joost School of Art & Design w Den Bosch i Bredzie.

Raden Mas Djajeng Pratomo

Pratomo urodził się w rodzinie szlacheckiej w dzisiejszej Indonezji. W czasie II wojny światowej przebywał w Holandii, gdzie zaangażował się w działalność ruchu oporu. Po aresztowaniu został więźniem obozów w Amersfoort, Vught i Dachau. Udało mu się przeżyć wojnę, ale doświadczenia te prześladowały go do końca życia.

Djajeng Pratomo urodził się w mieście Bagansiapiapi na Sumatrze –  wówczas holenderskiej kolonii, dziś należącej Indonezji. Ponieważ pochodził z jawajskiej rodziny szlacheckiej, miał prawo do używania tytułu Raden Mas, wolał jednak, by nazywano go Prat.

Zdobył dobre wykształcenie w Batavii i Medanie. W 1936 r. wsiadł na statek do Holandii, gdzie podjął studia medyczne i ekonomiczne. Mieszkał w Lejdzie, Rotterdamie i Hadze. Został członkiem indonezyjskiego stowarzyszenia studenckiego Perhimpunan Indonesia oraz grupy tanecznejInsulinde, które sprzeciwiały się faszyzmowi i nazizmowi zarówno w Europie, jak i w Azji. Dzięki tej działalności, podczas okupacji niemieckiej nawiązał kontakt z holenderskim ruchem oporu. Pomagał ukrywającym się Żydom oraz rozprowadzał nielegalne gazety.

W styczniu 1943 r. Prat i jego późniejsza żona Stennie, również zaangażowana w ruch oporu, zostali aresztowani.  Początkowo przez krótki czas Prat był przetrzymywany w obozie Amersfoort, zaś 24 lutego przeniesiono go do obozu Vught. Tam, razem ze Stennie, trafili do komanda roboczego firmy Philips. Ponieważ mężczyźni i kobiety byli umieszczeni w różnych częściach obozu, Prat i Stennie zostali rozdzieleni,  ale czasami udawało im się spotkać przy drutach kolczastych.

24 maja 1944 r., po osiemnastu miesiącach uwięzienia, Prat trafił do transportu do Dachau, zaś Stennie została wywieziona do obozu Ravensbrück. W Dachau pracował jako pielęgniarz w ambulatorium. Każdego ranka widziałem dziesiątki ludzi, którzy, osłabieni przez tyfus, umierali w swoich łóżkach – wspominał później.

Prat i Stennie przeżyli pobyt w obozach. Po wojnie pobrali się. Choć nadal mieszkali w Holandii, gdzie oboje pracowali jako dziennikarze, działali na rzecz odzyskania przez Indonezję niepodległości. Prat dożył prawie 104 lat, ale nigdy nie mógł całkowicie uwolnić się od wojennych wspomnień: Lekarze ostrzegali mnie jeszcze w 1947 r., że kiedy doświadczy się czegoś tak strasznego, czego my doznaliśmy w tych obozach, pozostaje to w głowie i nawet po latach różne sytuacje mogą wypchnąć to na powierzchnię świadomości. Powiedzieli mi wtedy: nigdy tego nie zapomnisz.

Animacja jest rezultatem współpracy z St. Joost School of Art & Design w Den Bosch i Bredzie.

Tineke Wibaut-Guilonard

Tineke Guilonard, członkini ruchu oporu, przeżyła „tragedię bunkra” – jedną z najczarniejszych kart w historii obozu Vught. Wniosła duży wkład w upamiętnianie wydarzeń II wojny światowej.

W 1939 r. Tineke Guilonard była jeszcze nastolatką, kiedy jej ojciec Pieter – zastępca dyrektora Królewskich Holenderskich Linii Lotniczych KLM – zginął w katastrofie samolotu. Cztery miesiące wcześniej, po „nocy kryształowej”, odmówił kontynuowania interesów z Niemcami, co wywarło wielkie wrażenie na jego córce.

Idąc w ślady ojca, Tineke zaangażowała się  w działania przeciw nazistom. Kiedy w 1941 r. jej żydowscy koledzy zostali zmuszeni do opuszczenia Liceum Amsterdamskiego, wraz z innymi uczniami organizowała dla nich kryjówki, kartki żywnościowe i fałszywe dowody tożsamości. Wkrótce, pod pseudonimem Thea Beerens, dołączyła do zbrojnego ruchu oporu.

Po tym jak we wrześniu 1943 r. została zdradzona, 2 stycznia 1944 r. Tineke trafiła do obozu Vught. Niespełna dwa tygodnie po przyjeździe przeżyła tzw. „tragedię bunkra” – jedną z najczarniejszych kart w historii obozu. Należała do grupy dziewięćdziesięciu kobiet, które zadeklarowały solidarność z ukaraną współwięźniarką. W konsekwencji tego czynu, siedemdziesiąt cztery z nich, w tym Tineke, zostały zamknięte w celi 115, a siedemnaście pozostałych – w 116. W celi Tineke zmarło co najmniej dziesięć osób. Później powiedziała: Nic co przyszło potem, jakkolwiek straszne, nie było gorsze od tej nocy.

Dla Tineke był to początek piętnastomiesięcznego okresu, który spędziła w obozie Vught oraz w obozach w nazistowskich Niemczech. Bliskie przyjaźnie ze współwięźniarkami podtrzymywały ją na duchu. To przyjaźnie na całe życie – napisała w tajnej notatce z Vught. W 1947 r. Tineke  wyszła za mąż za swojego szkolnego przyjaciela z ruchu oporu Franka Wibauta. Stała się gorącą orędowniczką emancypacji i wniosła istotny wkład w upamiętnienie II wojny światowej. Poświęciła się też intensywnie wspieraniu dzieci ofiar wojny. Wiedziona empatią, jako jedna z pierwszych pochyliła się też nad losem dzieci sprawców. Ponadto, wraz z kilkorgiem innych byłych więźniów, brała udział w tworzeniu Miejsca Pamięci Narodowej Obóz Vught. Wśród licznych odznaczeń, jakie otrzymała, była nagroda Yad Vashem za działalność w ruchu oporu.

Animacja jest rezultatem współpracy z St. Joost School of Art & Design w Den Bosch i Bredzie.

NN. Autor listu z getta lubelskiego

W 1942 r. Niemcy rozpoczęli deportację Żydów z getta lubelskiego do obozu zagłady w Bełżcu. Nie prowadzono żadnej ewidencji deportowanych, dlatego wiele ofiar pozostaje anonimowych do dziś.  

W nocy z 16 na 17 marca 1942 r. Niemcy przystąpili do likwidacji lubelskiego getta. Tzw. „akcję wysiedleńczą” prowadzili w sposób usystematyzowany: ulica po ulicy wypędzali z domów Żydów i gromadzili ich w punktach zbornych. Głównym miejscem selekcji była Wielka Synagoga, skąd esesmani pędzili ludzi na plac przeładunkowy za rzeźnią miejską, gdzie czekały pociągi towarowe, kierowane do obozu zagłady w Bełżcu. W ciągu niespełna miesiąca zamordowano tam w komorach gazowych ok. 28 tys. lubelskich Żydów. Nie było list deportacyjnych. Nikt z „wysiedlonych” nie przeżył.

Ktoś, kto był wówczas w lubelskim getcie, opisał te tragiczne wydarzenia w korespondencji z 24 marca 1942 r. Ta dramatyczna relacja została spisana w języku jidysz, używanym przez większość polskich Żydów. Nie znamy nazwiska ani losu jej autora, a częściowo nieczytelny tekst jest jedynym dowodem jego istnienia. Wybrzmiewające w nim emocje – rozpacz, ból, brak nadziei  – stanowią o osobistym charakterze przekazu:

[…] Przyszło mi dorzucić kilka dzisiejszych słów i dni, które pozostaną w historii żydowskiego Lublina jako najczarniejsze. Żydzi stoją pośrodku krwawego diabelskiego tańca. To […] Lublin, odbywa się we krwi i łzach. Żydowski dobytek bez […]. Ponad dziesięć tysięcy Żydów już wypędzonych […]. […] małe ulice. Setki martwych poniewierają się […] opuszczone mieszkania i bez dostatecznego […] dom sierot i przytułek dla starców […] ich zostały odesłane […] nie z powrotem. I […] w ciągu […] poniewieramy się […] zamęczony, zbolały i rozbity. Więcej nie mogę […] ja tylko jeszcze mogę wykrzyknąć do Was: pomóżcie. Dodajcie […] i martwi w całunach. I […] wyjść […].

Treść tego wyjątkowego dokumentu ocalała z Zagłady w Podziemnym Archiwum Getta Warszawskiego, tworzonym przez członków żydowskiej konspiracyjnej grupy Oneg Szabat pod przewodnictwem historyka Emanuela Ringelbluma.

Po wojnie udało się odnaleźć część Archiwum Ringelbluma. Unikalny zasób, liczący kilka tysięcy dokumentów, został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO „Pamięć Świata”. Jest to świadectwo życia, cierpienia i śmierci pojedynczych osób oraz całych skazanych na Zagładę społeczności żydowskich – stworzone przez nie same.

 

Rudolph Böhmer

Rudolf Böhmer miał 15 lat, gdy funkcjonariusze niemieckiej policji kryminalnej znaleźli go w ośrodku poprawczym. W maju 1944 r. został deportowany do obozu Auschwitz.

Od 1934 r. Rudolf Böhmer mieszkał w ciężkich warunkach wraz z matką, ojczymem i trzema siostrami w miejscowości Quedlinburg leżącej w górach Harz w środkowych Niemczech. Z powodu przynależności do grupy etnicznej Sinti rodzina doświadczała licznych przejawów dyskryminacji. Rodzice martwili się o Rudolfa, ponieważ często opuszczał szkołę i dopuszczał się drobnych kradzieży. W wieku jedenastu lat został więc oddany do Raphaelsheim, katolickiego ośrodka poprawczego w Heiligenstadt. Podczas pobytu tam poprawiły się wyniki chłopca w nauce –  szczególnie zainteresował się rolnictwem.

Podczas gdy Rudolf przygotowywał się do końcowych egzaminów, jego rodzina wpadła w ręce organów ścigania. W grudniu 1942 r. Reichsfuhrer SS Heinrich Himmler nakazał deportację wszystkich Sinti i Romów zamieszkujących III Rzeszę do obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau. Trzy miesiące później Kripo (niemiecka policja kryminalna) aresztowało rodziców Rudolfa oraz jego siostry, Elsę, Liselotte i Therese, i wywiozło ich do utworzonego właśnie „cygańskiego obozu rodzinnego” w Birkenau.

Wiosną 1944 r. władze rozpoczęły poszukiwania młodych Sinti i Romów w ośrodkach poprawczych. Chociaż Rudolf mieszkał i pracował już wówczas w gospodarstwie rolnym, to oficjalnie nadal był tzw. wychowankiem niemieckiej instytucji (niem. Anstaltszögling). Pod koniec maja 1944 r. został aresztowany przez  Kripo, a kilka dni później wywieziony do Birkenau. Tam dowiedział się, że jego rodzina została już zamordowana.

W sierpniu 1944 r. SS zlikwidowało „cygański obóz rodzinny”. Ci, których uznano za zdolnych do pracy, mieli szansę przeżyć –  pozostali byli mordowani przez SS w komorach gazowych.

Rudolf wraz z setkami mężczyzn i chłopców został przetransportowany do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie. Jednak SS nie miało z Rudolfa żadnego pożytku, dlatego kilka tygodni później odesłało go wraz z innymi 199 młodymi Sinti i Roma z powrotem do Auschwitz, gdzie większość od razu zamordowano. Tylko nieliczni, w tym Rudolf, mieli szczęście przeżyć.

Na skutek chaosu przy ostatecznej ewakuacji Auschwitz w początkach 1945 r. Rudolf trafił do obozu koncentracyjnego Flossenbürg. Udało mu się uciec z marszu śmierci i kilka miesięcy po zakończeniu wojny wrócił na krótko do ośrodka Raphaelsheim. Później mieszkał u krewnych w Dolnej Saksonii. Trwająca także po wojnie dyskryminacja Sinti i Romów utrudniała mu ułożenie sobie spokojnego życia. Rudolf Böhmer zmarł mając zaledwie 40 lat.

Animacja jest rezultatem współpracy z St. Joost School of Art & Design w Den Bosch i Bredzie.

Maurice Pertschuk

Jako brytyjski tajny agent Maurice Pertschuk organizował ruch oporu w okupowanej przez Niemców Francji. Kilka dni przed wyzwoleniem SS zamordowało go w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie.

Maurice Pertschuk pochodził z rosyjsko-żydowskiej rodziny. Był narodowości brytyjskiej, ale urodził się we Francji, gdzie jego rodzina mieszkała od dawna. Na początku wojny, nie mając nawet dwudziestu lat, zgłosił się na ochotnika do brytyjskiego wojska. Ponieważ potrafił bez akcentu mówić po francusku, tajne służby zwerbowały go do nowej jednostki specjalnej (Special Operations Executive, SOE). Jej agenci działali za liniami wroga i organizowali lokalny opór przeciwko niemieckiemu okupantowi. W kwietniu 1942 r. po kilkumiesięcznym szkoleniu w Anglii dotarł łódką do południowej Francji. W okolicach Tuluzy próbował stworzyć nową sieć ruchu oporu. Młody agent działał skutecznie – w krótkim czasie Pertschuk zwerbował dużą liczbę Francuzów i Francuzek pracujących w fabrykach i instytucjach publicznych. Kierowana przez niego grupa rozprowadzała ulotki, prowadziła akcje sabotażowe i organizowała dostawy broni z Anglii. Pertschuk został aresztowany w kwietniu 1943 r. wraz z innymi członkami grupy, na skutek zdrady.

Gestapo zamknęło go najpierw na kilka miesięcy w więzieniu Fresnes pod Paryżem. Następnie w styczniu 1944 r. został deportowany do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie, przechodząc wcześniej przez obóz policyjny Compiègne. Jego prawdziwa tożsamość i rola nie były wówczas znane Gestapo. SS w Buchenwaldzie zarejestrowało go jako angielskiego studenta o nazwisku Martin Perkins, będącym pseudonimem używanym przez Pertschuka. Współwięźniowie opisywali go później jako spokojnego, bardzo uprzejmego i koleżeńskiego młodego człowieka, który pracował w obozowym magazynie i pisał wiersze. Dopiero na krótko przed wyzwoleniem obozu udało się władzom niemieckim zdemaskować go jako agenta. Dla 23-letniego Pertschuka oznaczało to wyrok śmierci. Został zamordowany 29 marca 1945 r. w Buchenwaldzie. Jeden z ostatnich wpisów w jego aktach personalnych brytyjskich służb specjalnych brzmiał: Oficer, który zawsze się wyróżniał i był szczególnie pracowity. Tragedią jest, że został stracony na kilka dni przed wyzwoleniem, po tym jak przetrwał tak długo. Im więcej słyszymy o jego pracy w Tuluzie i wzorowym zachowaniu w obozie, tym bardziej czcimy jego pamięć. Był to człowiek, z którego można być dumnym. Rok po zakończeniu wojny po raz pierwszy opublikowano zbiór napisanych przez Pertschuka w Buchenwaldzie wierszy pt. „Liście Buchenwaldu”.

Animacja jest rezultatem współpracy z St. Joost School of Art & Design w Den Bosch i Bredzie.

Magda Perlstein (Brown)

W dniu swoich siedemnastych urodzin Magda Perlstein została deportowana do obozu Auschwitz-Birkenau. Podczas selekcji zakwalifikowano ją jako zdolną do pracy i wysłano na roboty przymusowe w fabryce zbrojeniowej, działającej w fili obozu w Buchenwaldzie.

Magda Perlstein miała szczęśliwe dzieciństwo. Wraz ze starszym bratem Miklosem dorastała w żydowskiej rodzinie w Miszkolcu, mieście położonym w północno-wschodnich Węgrzech. Jej rodzice posiadali rzeźnię i dom, w którym rodzina mieszkała razem z kuzynami.

Od końca lat 30. rodzina Perlsteinów, podobnie jak reszta żydowskiej ludności Węgier, cierpiała z powodu antysemickich ustaw rządu węgierskiego. Kiedy w marcu 1944 r. do kraju wkroczył Wehrmacht, niemieccy okupanci natychmiast rozpoczęli przygotowania do wymordowania ludności żydowskiej. W dzielnicy, w której mieszkali Perlsteinowie, utworzono getto. Od tego momentu rodzina, żyjąca dotąd w szóstkę, musiała dzielić swój dom z czterdziestoma innymi osobami.

W maju 1944 r. rozpoczęły się deportacje do obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau. 11 czerwca 1944 r., w dniu swoich siedemnastych urodzin, Magda została wepchnięta do wagonu towarowego wraz z rodzicami i ponad osiemdziesięcioma innymi osobami. Jej brat Miklos już wcześniej musiał opuścić rodzinę i pracował jako robotnik przymusowy dla armii węgierskiej. Podróż do obozu trwała trzy dni, bez wody i jedzenia. Zaraz po przybyciu do Auschwitz Magda została oddzielona od rodziców i zakwalifikowana przez lekarzy SS jako zdolna do pracy. Jej ojca i matkę  zamordowano wkrótce w komorach gazowych.

Dwa miesiące później, wraz z 999 innymi żydowskimi kobietami, Magda została przewieziona do Allendorfu (obecnie: Stadtallendorf) w Niemczech, gdzie znajdowała się fabryka zbrojeniowa. SS dostarczało tam kobiety z Auschwitz do pracy przymusowej. Podczas dziennych i nocnych zmian musiały, bez odzieży ochronnej, napełniać granaty materiałami wybuchowymi. Ekspozycja na toksyczne chemikalia sprawiła, że skóra kobiet stała się żółta, ich włosy pomarańczowe, a usta fioletowe. Gdy pod koniec marca 1945 r. obóz zlikwidowano, Magdzie wraz z innymi kobietami udało się uciec i schować w stodole, gdzie przebywały do przybycia wojsk amerykańskich.

Po wyzwoleniu Magda szukała krewnych w swojej węgierskiej ojczyźnie, jednak z ponad siedemdziesięciorga członków rodziny Holokaust przeżyło tylko sześcioro. W 1946 r. wyemigrowała do USA, gdzie wyszła za mąż za Roberta Browna. W 1962 r., po ponad osiemnastu latach, udało jej się spotkać z bratem Miklosem. Magda Brown jako Ocalała z Zagłady niestrudzenie angażowała się w działania na rzecz upamiętnienia ofiar aż do swojej śmierci w wieku 93 lat.

Animacja jest rezultatem współpracy z St. Joost School of Art & Design w Den Bosch i Bredzie.

Hans Hüttig

We wstąpieniu w szeregi SS Hans Hüttig widział szansę na spełnienie marzeń o karierze wojskowej, których nie udało mu się zrealizować podczas I wojny światowej. Miejscem jego pracy stały się obozy koncentracyjne, gdzie doczekał się objęcia funkcji komendanta.

Hans Hüttig wstąpił do SS w 1932 r., na rok przed dojściem do władzy narodowych socjalistów. Miałem już trzydzieści osiem lat. Byłem wysoki, silnie zbudowany – dokładnie taki, jakiego szukali. Tylko trochę za stary. Ale wtedy kilku towarzyszy, którzy dołączyli wcześniej, powiedziało do mnie: chodź i dołącz do nas. Byłem szczęśliwy – wspominał później.

Przystępując do SS, Hüttig miał ambicje wspiąć się po drabinie społecznej i zostać oficerem. Od młodości marzył o karierze wojskowej. Podczas I wojny światowej walczył przeciwko aliantom w oddziałach kolonialnych (Schutztruppe) w Niemieckiej Afryce Wschodniej. Jednak klęska Cesarstwa Niemieckiego ostatecznie zniweczyła jego nadzieje. W cywilu Hüttig również nie odnosił sukcesów. Porzucił staż w zawodzie chemika, a próba prowadzenia własnego zakładu fotograficznego zakończyła się bankructwem.

Podobnie jak wszyscy esesmani, Hüttig uważał się za członka elitarnej grupy. W oddziałach SS nagradzano za przemoc, bezwzględność i brutalność. Ponieważ sprawdził się podczas polowań na komunistów, w 1933 r. otrzymał propozycję pracy dla SS w pełnym wymiarze. Chętnie ją przyjął. Początkowo został zatrudniony jako policjant pomocniczy, a następnie przeszedł do oddziałów strażniczych obozów koncentracyjnych. Hüttig czuł się dobrze w tej roli i nie miał żadnych skrupułów: Wiedziałem dokładnie, co będę robić w SS. Wszyscy wiedzieliśmy– powiedział później.

Od 1938 r. był adiutantem znanego ze szczególnej brutalności komendanta obozu w Buchenwaldzie Karla Ottona Kocha, a później drugim oficerem odpowiedzialnym za obóz prewencyjny. Wśród więźniów Hüttig miał opinię wyjątkowo okrutnego. Dzięki doświadczeniu zdobytemu w Buchenwaldzie i aprobacie przełożonych, mógł objąć wyższe stanowiska w obozach koncentracyjnych Flossenbürg i Sachsenhausen.

W 1941 r. jako komendant zarządzał budową obozu koncentracyjnego Natzweiler w Alzacji. W końcu w lutym 1944 r. został komendantem obozu koncentracyjnego w Herzogenbusch/Vught w Holandii, gdzie latem pod jego dowództwem esesmani rozstrzelali setki więźniów. Jego kariera jako oficera SS zakończyła się, gdy uciekł do Niemiec jesienią 1944 r.

Po zakończeniu II wojny światowej został internowany przez aliantów. Francuski sąd skazał Hansa Hüttiga na karę śmierci za zbrodnie popełnione w Natzweiler. Wyroku jednak nie wykonano. Po jedenastu latach spędzonych w więzieniu został zwolniony w 1956 r., a następnie zamieszkał w małym niemieckim miasteczku Wachenheim an der Weinstrasse.

Animacja jest rezultatem współpracy z St. Joost School of Art & Design w Den Bosch i Bredzie.

Enio Mancini

W dniu masakry w Sant’Annie, Enio Mancini miał sześć lat. Mieszkał w osiedlu Sennari, gdzie naziści podpalili domy i wyłapywali ludzi, nikogo jednak nie zabijając. W dorosłym życiu Enio nigdy nie przestał pracować na rzecz przekazywania pamięci o ofiarach tego wydarzenia, poszukiwania prawdy i sprawiedliwości.

Rankiem 12 sierpnia 1944 r. ojciec Enia otrzymał wiadomość o przybyciu Niemców. W obawie przed schwytaniem, uciekł z innymi mężczyznami do lasu. Sześcioletni Enio leżał jeszcze w łóżku. Wraz z matką i całą rodziną został w domu, gdyż dzieci, kobiety i osoby starsze były przekonane, że nic im nie grozi. Jednak naziści włamali się do ich domu i celując w domowników z karabinu maszynowego, zmusili ich do ustawienia się na zewnątrz. Rodzina Enia obawiała się najgorszego, lecz żołnierz kazał im iść w kierunku miejscowości Valdicastello. Zgromadzeni ludzie zaczęli rozchodzić się w różne strony. Gdy rodzina Enia mijała swój dom, zobaczyli, że stoi w płomieniach. Postanowili ukryć się w lesie aż do odejścia Niemców i spróbować uratować resztę dobytku oraz krowę. Zatrzymała ich jednak inna grupa żołnierzy. Kazali im ustawić się wzdłuż ścieżki. Ostatecznie pozostał z nimi tylko jeden nazista, uzbrojony w karabin, który kazał im iść dalej. Enio widział, jak żołnierz strzela w powietrze, słyszał strzały, ale nikt nie upadł. Zostali oszczędzeni. Postanowili zawrócić, aby zbliżyć się do domu. Ponownie ukryli się w lesie, skąd widzieli dym, ale nie zdawali sobie sprawy z tego, co dzieje się po drugiej stronie wsi. Dopiero po południu, gdy wyszli z kryjówki, odkryli zniszczone domy i zmasakrowane ciała. Podobnie jak inni ocalali, Enio i jego rodzina pozostali w lesie aż do przybycia aliantów.

W późniejszych latach Enio opuścił wioskę, zaczął pracę i ożenił się. Od momentu utworzenia Stowarzyszenia Męczenników Sant’Anna di Stazzema w 1970 r. angażował się na rzecz przekazywania pamięci o masakrze. Za tę działalność został odznaczony w 2020 r. tytułem Komandora Orderu Zasługi Republiki Włoskiej (Commendatore dell’ordine al merito della Repubblica Italiana).